Wywiad z Pauliną Hojka

Paulina Hojka – kreatywna dusza, projektantka mody, poszukująca inspiracji w świecie, która ponad karierę w międzynarodowej korporacji wybrała sielskie krajobrazy i relacje międzyludzkie śląskiej wsi. Takie życie wybrała dla siebie i swojej rodziny zauważając, że ten świat, choć nie tak głośny i szumny jest równie inspirujący.

Nadal tworzy, czerpiąc inspiracje z otaczającej ją rzeczywistości, przenosząc materiały uratowane z wielkiego, komercyjnego świata mody do tego co naprawdę ważne.

Jej spokojne i wyważone kompozycje wibrują energią barw i faktur, otulając jednocześnie miękkim, matowym ciepłem i ciszą. Są takie „slow” … jak wiejskie życie 🙂 uważne, energetyczne, dobre. Nadają wyjątkowy charakter wnętrzom, przenosząc do nich trochę tego wiejskiego spokoju, beztroski, zabawy.

Poznajcie Paulinę.

1. Opowiedz proszę, jak to się zaczęło?

– Sztuka? Od zawsze tworzyłam! Mam takie zdjęcie w rodzinnym albumie, jak jako roczne dziecko rysuje na wielkim arkuszu papieru. Nie było okresu, żebym nie rysowała, kredki, ołówki, farby były obecne na każdym etapie mojego życia. Jednocześnie miałam jakiś wewnętrzny imperatyw, żeby próbować zarabiać na tym, co umiem robić, i tak w gimnazjum sprzedawałam do kwiaciarni ręczne robione kartki okolicznościowe. Miałam z tego jakieś dodatkowe kieszonkowe na książki albo materiały artystyczne. Bardzo też doceniam moich rodziców, którzy te nawet szalone pomysły wspierali i nie bronili mi sprawdzać i eksperymentować. Tak więc spełniłam swoje marzenie i poszłam na studia artystyczne, co pozwoliło mi dopracować i rozwinąć swoje umiejętności.

2. Jaką role odgrywa dla Ciebie wieś?

Pochodzę z Podlasia, więc wrażliwość na naturę zawsze była we mnie silnie zakorzeniona. Mieszkaliśmy w niedużym mieście, w domu wielopokoleniowym z dużym ogrodem, na którym bywało jak na wsi. Był ogródek warzywny, sad, sąsiad miał swoje kury, sąsiad dwa domy dalej miał krowy, życie toczyło się w rytm pór roku. Bardzo lubię czuć ten rytm do tej pory, być z nim połączona, chłonąć klimat każdego okresu, jeść sezonowo. Myślę, że potrzebujemy takiej cykliczności w życiu. – nawet kiedy wybrałam się na studia do Poznania – tworzyłam wzory folklorystyczne…

3. Jak zmieniało się Twoje podejście do sztuki życia z czasem?

– To o podróży od natury Podlaskiej do wielkomiejskiego życia, i powrót na wieś, kiedy poszłam na studia, chłonęłam uroki dużego miasta całą sobą. Mieszkałam w centrum, zawsze było dużo ludzi, gwar, dużo się działo. Bardzo mnie to inspirowało, patrzenie na nich, bycie częścią społeczności, a z drugiej strony bycie innym w tym tłumie, bo jednak jako osoba artystyczna o innej nieco wrażliwości inaczej patrzę na świat. Z drugiej strony szukałam w tym wszystkim odpoczynku, chodziłam do parku, na spacery nad Wartę, wracałam w rodzinne strony. W mojej sztuce to się przeplatało, wielkie miasto i sentymenty do spokojnego życia na Podlasiu. Przemycałam wątki rodzinne, wzory folklorystyczne, szukałam w tym wszystkim połączeń i doświadczałam. Te różne poszukiwania zaprowadziły mnie na warsztaty szycia i poczułam ze to jest to! Znalazłam też to połączenie, tworzenie wzorów na materiał i projektowanie z tego ubrań. Tak bardzo mnie to pochłonęło, że na studia magisterskie zmieniłam kierunek na projektowanie ubioru.

– I o zmianie z grafiki na modę – kiedy i dlaczego?

4. Opowiedz o świecie projektowania mody – co w nim fascynowało Cię najbardziej?

Miałam szczęście szybko (bo jeszcze na studiach) trafić do dużej polskiej marki. Zachwyciłam się wpływem, który miałam, że to, co robię, jest wdrażane, produkowane w dużej ilości egzemplarzy i potem realnie sprzedawane. To bardzo miłe, kiedy siedzisz w restauracji i widzisz kobietę wchodzącą do lokalu w „Twojej” spódnicy, albo mijasz na ulicy kogoś w sukience, którą jeszcze niedawno rysowałaś. Potem zaczęłam pracę w większej polskiej marce, o zasięgu ogólnoeuropejskim. Tam jeszcze bardziej zachłysnęłam się światem mody. To bardzo przyjemne kiedy latasz po świecie w poszukiwaniu inspiracji na tzw. shoppingach, odwiedzasz sklepy w innych krajach, żeby zebrać feedback, czy odwiedzasz producentów i fabryki w Azji. W tej pracy nauczyłam się nie tylko tego jak działają tkaniny i jak działa moda, ale też liczby – wielkie korporacje projektują według liczb – każda sprzedana sztuka jest dokładnie policzona – trendy są kalkulowane – opłacalność jest istotna – to jest coś, co też trochę przeniosłam tu do swojego życia. Generalnie rozwijałam się tam bardzo intensywnie.

5. Dlaczego więc zamieniłaś to na wieś?

– Czułam, że potrzebuje zwolnić, chciałam żyć bardziej odpowiedzialnie, bo poza blaskami świata mody widziałam też jego cienie: problem nadprodukcji, zużycia wody, chemikaliów, tworzenia ubrań na chwile, bo to trend, o którym zaraz wszyscy zapominają. Zaszłam w ciąże i postanowiłam, że chce swoim dzieciom pokazać inny świat, po części taki, w jakim sama się wychowałam. Na wsi też się rozwijam – tylko już nie w trybach maszyny a w swoim tempie i swojej naturze. Europejskie shoppingi zamieniłam na wycieczki z dziećmi po lesie i zapach kwitnących drzew wieczorem. Nabyte umiejętności do planowania i kalkulowania wykorzystuje w inny sposób, np. użycie Kurki Naturki do karmienia kur jest bardziej opłacalne niż mieszanie własnej paszy i pozwala mi zaoszczędzić czas, którego przy dwójce dzieci zawsze brakuje.

6. Co jest dla Ciebie teraz ważne?

– Na pewno na pierwszym miejscu znajduje się wychowanie dzieci. Chcę stworzyć dla nich szczęśliwe dzieciństwo, blisko natury, żeby goniły na bosaka kury po podwórku i jadły owoce prosto z krzaczka, zamiast spacerować po ulicach miasta. Uwielbiam piec i gotować – chciałam, żeby dostawały najlepsze, domowe produkty. Tu żywimy się praktycznie głównie tym, co mamy przy domu, jak wspominałam wcześniej w rytm pór roku. Warzywa, owoce, jajka, mięso… sama piekę chleb, wiemy, co jedzą nasze kury, więc i jajka i mięso i ich jakość to dokładnie to, czego potrzebujemy.

7. Jest w Twoim życiu jeszcze miejsce na sztukę?

– Sztuka na zawsze pozostanie w moim życiu. Oddech, który teraz złapałam, pozwolił mi odkryć tworzenie i swoją kreatywność na nowo i czerpać z tworzenia jeszcze większą radość. Kocham też tkaniny… teraz inspiracje czerpię ze świata i tworzę ciepłe, tkaninowe kolaże. Czasem przedstawiają wiejskie krajobrazy, czasem to obrazki do pokoju dziecinnego a czasem trafiają na ścianę w kuchni. Robię też portrety ludzi na zamówienia, cieszy mnie, jak mogę ich poznać i uwiecznić ich i ich historię na obrazie. Pokazuję ja na swoim koncie na Instagramie. To takie rzeczy, które różne osoby chętnie przeznaczają na prezent dla swoich najbliższych, a ja mam poczucie, że, mimo że nie mijam swoich projektów na ulicy, to kawałek mojej pracy, mojego postrzegania danej osoby wisi wcale nieprzypadkowo u kogoś na ścianie. To też daje mi dużo radości, satysfakcji i poczucia sensu w życiu.

8. Czego Ci życzyć?

Odwagi do robienia rzeczy w zgodzie ze sobą i czerpania z życia całymi garściami (odpowiedzialnie oczywiście).

Zobacz również:

Hodowca z pasją – Wywiad z Maksymem Zięba

Maksym Zięba to młody hodowca i twórca internetowy. Mimo młodego wieku ten 19-latek osiąga sukcesy n (...)

Wywiad z Panem Marcinem Pysiak

Pan Marcin Pysiak z Radomia jest hodowcą gołębi pocztowych w trzecim pokoleniu. Wraz z tatą – Henryk (...)