Hodowca z pasją - Wywiad z Maksymem Zięba

Maksym Zięba to młody hodowca i twórca internetowy. Mimo młodego wieku ten 19-latek osiąga sukcesy na każdym polu, na które wkroczy! Jego przydomowa farma rośnie i imponuje wysoce zaawansowanymi rozwiązaniami technologicznymi, a jego kanały internetowe zyskują coraz większą popularność każdego dnia! Zapraszamy Was do poznania historii tego przesympatycznego, a dodatkowo niesamowicie interesującego i inspirującego człowieka!

Dobry Smak: Opowiedz na początek jak to się zaczęło?

Maksym: Zaczynałem wszystko w wieku 12 lat, co ciekawe moi rodzice totalnie nie są związani z rolnictwem, mama – architekt wnętrz, tata złotnik. I pewnego dnia pamiętam dokładnie, że był to czwartek, zapytałem się rodziców, czy co oni myślą o tym jakbym zaczął po prostu hodować kury.

Wiele osób też mi zadaje pytanie, skąd mi w ogóle naszła taka kura na myśl i jak się długo zastanawiałem nad tym to tak naprawdę cała historia zaczęła się w Afryce. My pół roku mieszkaliśmy wcześniej z rodzicami w RPA. I tam miałem okazję chodzić do szkoły międzynarodowej, gdzie po prostu takie kury i króliki biegały sobie luzem po boisku w szkole i wydaje mi się, że to gdzieś mnie tak zainspirowało.

One tam spacerowały po prostu po terenie szkoły. Super było to oglądać. Wiem, że musiały mieć jakiś kurnik gdzie znosiły jajka, ale gdzie to było to nie wiem.

Tak i wydaje mi się, że właśnie ta myśl mi przyszła właśnie z tej Afryki. To był impuls, który zainicjował to wszystko. I właśnie w ten czwartek porozmawiałem z rodzicami i tak się wszystko zaczęło.

DS: A rodzice jak zareagowali na ten pomysł ?

M: No tak średnio, bo to wiadomo: 12 lat i rodzice obawiali się tego, że w przyszłości ten obowiązek spanie na nich. Miałem już wcześniej chomiki i rybki. Mama się zgodziła szybko, tata trochę mniej, ale finalnie z miłości do mnie na wszystko się zgodzili.

Rozmowa była w czwartek, a ja w piątek po szkole zacząłem ze starej budy dla psa robić pierwszy kurnik. A, że ja jestem w gorącej wodzie kąpany, to w 3 dni go skończyłem. I w niedzielę kurnik był gotowy łącznie z pomalowaniem ładnie na biało i czerwono, jak taki amerykański kurnik.

DS: Skąd wiedziałeś jak się robi kurnik?

M: Oglądałem jakieś poradniki na YouTubie, czytałem artykuły… Zrobiłem im w tym kurniku nawet gniazda z podziałem i ze ściankami, żeby się nie widziały wzajemnie, bo to dobrze wpływa na samopoczucie kury. Zrobiłem im też kratkę wentylacyjną i specjalnie zamykane drzwiczki, żeby było odpowiednie zabezpieczenie przed lisem. Sam jestem w szoku, że mi to tak dobrze wyszło. W tym kurniku mieściło się maksymalnie 15 kurek.

DS: Wszystko robiłeś sam czy ktoś Ci pomagał ?

M: Zrobiłem to sam w 3 dni. W niedzielę miałem wszystko gotowe, łącznie z wybiegiem, bo już ten wybieg był jako kojec dla psów, bo rodzice od zawsze mieli psy i już po prostu ta buda i ten wybieg tam stał.

Ale, że to było w dosyć nieciekawym miejscu, bo przed domem, to stwierdziliśmy, że przeniesiemy ten mój kurnik. I w poniedziałek-wtorek jakoś przenieśliśmy go na działkę obok. No i tu już pomógł mi dziadek, z którym wykończyliśmy wybieg.

Wszystko było szybko robione, decyzja zapadła i ja chciałem mieć już te kury. Po tygodniu od rozmowy z rodzicami, już jechałem po swoje pierwsze kury. Udało mi się kupić 7 sztuk. Później jeszcze zależało mi na tym, aby zdobyć koguta i to też mi się szybko udało.

Później jakoś to się rozwinęło. Coraz więcej tych kurek 20… 30… i tak stopniowo.

Lubiłem i nadal lubię spędzać czas z kurami. Pamiętam taką sytuację – latem jak byłem na działce, kopałem dżdżownice i przyszedł kolega zapytać się czy pogramy razem w piłkę, a ja wolałem zostać z kurami, karmić je i obserwować ich życie.

Tak wiec zrezygnowałem z piłki, żeby pobyć z kurami.

DS: A nadawałeś swoim kurom imiona?

M: Tak, ale tylko wyjątkowe kury miały imiona. Pamiętam taką jedną, która podchodziła dosłownie pod nogi i jak się kopało ziemię to tak uparcie szukała dżdżownic, że nie dało się jej odgonić.

DS: To były nioski tak ?

M: Tak to były nioski, takie kolorowe. Na początku te jajka zostawiałem tu dla domowników. Ale później jajkami od moich kur zainteresowała się babcia i ciocie i zaczął się taki mały biznes. Babcia i ciocia wolały zapłacić mi za jajka od moich kur niż kupować je w sklepie.

Z czasem pojawiały się kolejne kury, później inne zwierzęta i tak to się dalej rozwijało.

DS: A w tej chwili jak to wygląda, jesteś w stanie powiedzieć, jakie masz pogłowie zwierząt?

M: Niosek na obecną chwilę mam 76 i niedługo będzie 200, bo na wiosnę dokupuję. Mam już przygotowany cały kurnik, gniazda, grzędy. Za chwilę pojawią się również kury ozdobne i kury jedwabiste. Mam też 2 owieczki, 6 gęsi, 9 kaczek i 2 króliki. I z rodzicami mamy wspólnie 5 piesków, w pokoju mam akwarium, w którym żyją ryby, po ogrodzeniu biega sobie wiewiórka, a za chwilę będzie też z nami żółw. No i koty, w sumie 4.

DS: Niezły zwierzyniec!!! A które zwierzę jest Twoim ulubionym?

M: Tak wydaje mi się, że owieczki. Właśnie dzisiaj dokładnie nagrywałem z nimi film. Jedna wręcz mnie całowała. Byliśmy buzia w buzię ale utrzymała dosłownie odstęp pół centymetra i tak nade mną stała i tak patrzyliśmy na siebie.

Ogólnie tak zaobserwowałem jakby czym większe to jest zwierzę, tym bardziej do człowieka się przyzwyczaja. Gąski też bardzo się przyzwyczajają.

DS: Zajmujesz się tym wszystkim sam, czy masz jakąś pomoc? Bo taki inwentarz z pewnością wymaga sporo pracy.

M: Tak to sporo czasu zajmuje. Jeszcze miesiąc temu zajmowałem się wszystkim sam. Aktualnie mam pomoc. Dodam, że ja się tym sam zajmowałem od 12 roku życia. Rodzice nie mieli nic z tym wspólnego. I ja codziennie rano otwieram i zamykam na wieczór mój kurnik. Mama pomagała tylko jak były jakieś wycieczki szkolne czy inne wypadki losowe.

DS: Teraz już jesteś po maturze, ale jak to wyglądało ten rok temu, kiedy jeszcze normalnie chodziłeś do szkoły? To jak wyglądał twój typowy dzień w tygodniu ?

M: Zawsze musiałem sobie zorganizować te dodatkowe 10 – 15 minut na to, żeby wszystko ogarnąć przed szkołą. Na szczęście zawsze od mieszkamy poza miastem i zawsze mama mnie odwoziła do szkoły, także ten transport był zapewniony, ale trzeba było wszystko ogarnąć przed wyjazdem i wypuścić zwierzęta i jakoś to oporządzić. Oczywiście po szkole, zaraz jak przyjechałem, wręcz się jeszcze nie rozebrałem, a już tam sobie coś ogarnąłem w kurniku, żeby już kury miały lepiej, szybko do domu się przebrać i znów do na gospodarstwo, żeby porobić swoje.

No i wieczorem zamknięcie kur. Także powiedziałbym, że takie 2-3 razy dziennie to jest tak minimum, kiedy staram się być w śród swoich zwierząt.

Swoją drogą ja od początku, jednak szukałem, majsterkowałem w czymś, żeby to wszystko sobie uprościć i ułatwić. Na tę chwilę mam drzwi w kurniku, które otwierają się automatycznie za pomocą smsa albo jak już robi się jasno. Dzięki temu ja mogę pospać dłużej.

Staram się trochę zautomatyzować pracę, chociaż nie jakoś mocno, bo wiadomo wszystko ma swoje uroki i zbieranie samego jajka z gniazd automatycznych nie jest już tak samo przyjemne jak zbieranie go ze słomy, ale przyznam, że u niosek mam bardziej zautomatyzowany ten system. Wszystko mam powymyślane na patencie, który zresztą spisuje się świetnie.

A u innych zwierząt wolę sobie pochodzić i po prostu popracować przy nich, bo daje mi to ogromną frajdę.

DS: Ale to jest twój pomysł ta automatyzacja cała? Jak to sobie opracowałeś ?

M: Automatyczne drzwi to jest pomysł, który kupiłem od jednego specjalisty. Ale już wcześniej miałem drzwi zrobione w taki sposób, że rano nie musiałem przechodzić przez cały kurnik, bo wiadomo, byłem już ubrany do szkoły. I te drzwiczki sobie zrobiłem na lince, która była doprowadza do początku drzwi i wystarczyło pociągnąć za linkę przy drzwiach, nie trzeba było wchodzić do środka.

Mam jeszcze gniazda automatyczne, gdzie jajko wpada w dziurkę i zbieram te jajka z szuflady. Wysuwam po prostu szuflady i mam wszystkie zebrane jajka.

Jeżeli chodzi o wodę i picie, to wymyśliłem sobie taki patent gdzie na stojakach i rozprowadzone są węże i kura jak pije to ta woda sama się uzupełnia. Trochę to działa jak tankowanie auta. A jeżeli chodzi o ziarno to mam taki system, gdzie raz na 2 tygodnie zasypię to ziarnem i paszą i później już tylko prosto do kur.

Te wszystkie automatyzacje bardzo ułatwiają życie.

DS: To twoje myślenie o automatyzowaniu takiej niewielkiej w sumie farmy jest niesamowite!

M: Od niedawna mam takiego pomocnika, który wcześniej pracował na dużej fermie drobiu, gdzie jest ponad 1000 jajek dziennie. Jak ja mu pokazałem moje gniazda automatyczne, to on się złapał za głowę i powiedział, że tego nie mają na dużych fermach. Zdziwiłem się: „jak nie mają??”, a on powiedział, że „no dosłownie zbieramy jajka ze słomy”.

DS: Ciekawe jest Twoje technologiczne podejście przy tej całej miłości do zwierząt. Skąd ty czerpiesz inspiracje?

M: Więc powiem tak, ja głównie sobie tak wszystko analizuję w głowie i układam sobie plan tych wszystkich rzeczy ułatwiających mi te wszystkie prace.

Wiadomo, że są gotowe różne przyrządy rurki, nie rurki, wężyki. To to jakoś sobie kompletuje, ale nie zamawiam gotowych produktów, czy linii pojenia czy coś tego typu, tylko sobie właśnie to kombinuje. Tak trochę jest, że lubię bardzo tak majsterkować i się powiedzmy gdzieś w takie rzeczy zagłębiać.

DS: Teraz już nie tylko hodujesz zwierzęta, ale też pokazujesz to swoje życie na farmie. I widać, że ludzie chcą to oglądać i się tym się tym bardzo interesują. Jak się zaczęła ta twoja przygoda z internetem? Z dzieleniem się tym twoim życiem na zewnątrz?

M: Tak więc zaczęło się to w sumie tak do końca. Oglądałem różnych twórców. Niewielkich, bo wiadomo tych odbiorców nie jest bardzo wielu, bo nie każdy hoduje kury i nie każdy chce oglądać zwierzęta gospodarskie. I jak oglądałem sobie tych twórców i czerpałem z nich inspirację i jakoś naturalnie to wyszło, że pewnego dnia sam wziąłem telefon i zacząłem nagrywać.

To było dokładnie 4 lata temu. Pierwsze moje filmy miały małą liczbę wyświetleń, bo to było po 30… 50 wyświetleń, ale jakoś z każdym filmem było to więcej i więcej.

I później jeszcze jakoś się tak rozwijało. Kanał oczywiście nabierał tam krok po kroczku nowych subskrypcji i tak dalej. No i to oczywiście trochę trwało i później nagrywałem już filmy codziennie i postowałem codziennie. Zrobiłem sobie takie postanowienie, że te firmy będę nagrywał i publikował codziennie. No i rzeczywiście udało mi się tego dokonać.

Widzowie też polubili to, że są codziennie na bieżąco. Wszystko jest codziennie pokazywane, co się zmienia i jak farma żyje. Wiadomo, są lęgi, są pisklaki, inkubacje, codziennie coś.

Dzięki temu mój kanał na YouTubie bardzo dobrze się rozwija, były dni gdzie miałem 600 nowych subskrypcji na dobę.

Teraz to już tak sobie nie wyobrażam chodzić bez kamery do zwierząt.

DS: Jestem ciekawa czy wiesz jaki odsetek Twoich odbiorców ma gospodarstwo? Nie ma też co ukrywać, że Twoje media są bardzo wciągające.

M: Wiem o tym, że oglądają mnie osoby które mają jakieś gospodarstwo ale nie tylko. Część moich odbiorców nie ma żadnego zwierzaka, część z nich mieszka w mieście i tylko mnie oglądają i naprawdę im się to podoba.

I powiem szczerze, że również dużo młodych osób zainspirowałem, bo dostaję wiadomości na przykład od dzieci, które mają 7-8 lat i zaczynają hodować pierwsze kury. Także to jest naprawdę super.

Jestem też świadomy, że mnie ogląda widownia i młodsza i starsza. Raz dostałem wiadomość, że jakaś mama włącza moje firmy dla swojego czterolatka.

Miło mi też, że ogląda mnie też starsza widownia, ostatnio nawet w drodze do szpitala pozdrawiał mnie mój widz – słyszę, że za mną jedzie auto i uchyla się szyba i jakiś starszy pan mówi: „o!! to ten pan od kur, oglądam cię na Youtubie. Pozdrawiam, życzę powodzenia!” i odjechał. To było bardzo miłe!

DS: Takie celebryckie doświadczenie. Fajne jest też to, że odnoszę wrażenie, że twoja publiczność jest bardzo pozytywnie nastawiona. Nie ma żadnego powodu do tego, żebyś mógł się natknąć na jakieś niemiłe komentarze. Dobrze myślę, że tak jest ?

M: Tak tak, zgadza się. Choć wiadomo, w internecie zawsze pojawiają się niemiłe komentarze, ale ja nigdy nie biorę tego do siebie, jakby totalnie się tym nie przejmuje. Cenne rady biorę do siebie, a krytyką się nie przejmuje.

DS: Kurka Naturka, którą karmisz swoje kury istnieje na rynku od 20 lat. Jesteście prawie w tym samym wieku! :). Opowiedz, co w żywieniu zwierzaków jest dla Ciebie ważne?

M: Dla mnie żywienie jest bardzo istotne. Opracowałem nawet swoją autorską proporcję paszy z ziarnem, którą stosuje już od kilku lat. I patrząc po nieśności spisuje się bardzo dobrze.

Także tak to wygląda, ale również bardzo ważna jest higiena, stan kurnika w którym są zwierzęta trzymane, bo trzeba zadbać o czystość również, żeby te zwierzęta miały sucho i żeby żyły zdrowo. Istotny jest też wybieg, a wiele osób skupia się tylko na kurniku, a nie na wybiegu, a prawda jest taka, że w kurniku kury tylko śpią i spędzają najmniej tego czasu. Ważny jest wybieg, żeby on w ogóle istniał.

DS: Te twoje kury to, mam wrażenie, takie prawdziwie szczęśliwe kury.

M: Dokładnie tak jest.

DS: Jesteś odnoszącym sukcesy hodowcą i twórcą internetowym. Ale jednocześnie twój wiek wskazuje, że ciągle jesteś na starcie! Jakie masz plany na przyszłość?

M: Niedawno otworzyłem swój własny sklep internetowy. W tym sklepie dostępne są również produkty firmy Cargill w tym popularna pasza Kurka Naturka. Jeżeli chodzi o plany, to na pewno planuję rozwijać się w social mediach, tak jak to robię do tej pory i jeszcze prężniej.

Gdzieś tam w przyszłości planuje kupić większą ziemię, bo obecnie jestem ograniczony co do powierzchni. Mam te swoje 34000 m² gdzie trochę mi to już nie wystarcza.

Marzę też o drewnianym domku, który sam zbuduję własnymi rękami, już to zapowiedziałem mojej dziewczynie. Przecież skoro zbudowałem kurnik to i dom zbuduje. Więc będzie ziemia i dom, a wokół ogród i zwierzęta. Wszystko ekologiczne i energooszczędne.

Takie mam plany i marzenia

DS: Z szacunkiem dla matki ziemi i wszystkich żyjących istot. Twoja historia jest niewiarygodnie inspirująca. Bardzo dziękujemy Ci za tę dawkę inspiracji i trzymamy kciuki za dalsze sukcesy!

M: Również dziękuję za bardzo przyjemną rozmowę.

Zobacz, jak sprawdzam Kurkę Naturkę w praktyce

Kurka Naturka – Max’s Farm testuje paszę Nutreny

Zobacz również:

Wywiad z Pauliną Hojka

Paulina Hojka – kreatywna dusza, projektantka mody, poszukująca inspiracji w świecie, która po (...)

Wywiad z Panem Marcinem Pysiak

Pan Marcin Pysiak z Radomia jest hodowcą gołębi pocztowych w trzecim pokoleniu. Wraz z tatą – Henryk (...)